Miałam małą przerwę w pisaniu, ale nie porzuciłam swoich blogów. Po prostu za dużo się działo i zbyt wiele miałam na głowie, żeby zajmować się pisaniem i edytowaniem postów.
Wiele rzeczy się wydarzyło w moim życiu. Jestem teraz trochę bardziej samodzielna, trochę bardziej szczęśliwa, rozdarta wewnętrznie do granic możliwości i jakieś siedem kilogramów chudsza. Z pewnością opiszę Wam wszystko, co się u mnie działo do tej pory, ale nie będzie to w tym poście, może nawet nie a następnym, ani kolejnych dziesięciu. Czas pokaże.
Stwierdziłam, że skoro już i tak umieszczam tutaj swoje przemyślenia to równie dobrze mogę popisać też trochę o moim życiu i pobawić się w elektroniczny pamiętnik. Wiem, wiem... słyszałam, że blogi i w ogóle pisanie o swoim życiu to straszna żenada i nikt tego nie chce czytać, bo nikogo to nie obchodzi... no cóż, jeśli tak jest, to wpisuje się to idealnie w idee ,,najnudniejszego bloga świata".
Podczas mojej nieobecności tutaj wiele się działo i o wielu tematach wartych skomentowania i dosyć kontrowersyjnych, nic nie pisałam. Szkoda, że już są nieaktualne. Jeśli jednak ze mną zostaniecie, to w najbliższym czasie wyrażę tutaj swoją opinię na temat halloween, przybliżę Wam ideę dzisiejszych krucjat i wyjaśnię dlaczego księża nie ciupciają tak często, jak myślimy.
A teraz trochę z innej beczki.
Wiele razy tutaj wspominałam tutaj, że mój chłopak to prawdziwy Skarb i obiecałam napisać kilka fajnych historii z Nim w roli głównej. Postanowiłam, że podzielę się dzisiaj z Wami jedną z nich.
W wakacje bardzo mało się widzieliśmy, głównie dlatego, że najpierw On wyjechał na rekolekcje. Wrócił i dzień później jechał pracować do Niemiec. Pech chciał, że mam urodziny w wakacje, a On miał wrócić dopiero dwa dni po nich. Ja zaś miałam wyjechać w dzień urodzin na wolontariat i jak zwykle spędzić urodziny w autokarze. W efekcie mieliśmy się nie widzieć przez 1,5 miesiąca. Dla osób tak zżytych ze sobą, jak my to prawdziwa tragedia. Staraliśmy się złagodzić tęsknotę rozmowami na Skype. W dzień przed moimi urodzinami mieliśmy, jak zwykle porozmawiać ze sobą wieczorem. Jednak jemu ciągle coś wypadało, cały czas miał coś do załatwiania. Wybiła północ, a mnie zrobiło się przykro, bo chciałam, żeby to On był pierwszą osobą, która złoży mi życzenia. Pięć minut po północy usłyszałam pukanie do drzwi. Stał za nimi mój chłopak z prezentem urodzinowym. Jednak dla mnie najlepszym i najpiękniejszym darem było to, że mogłam spędzić ten dzień z nim, zanim wyjechałam. To były zdecydowanie najlepsze urodziny w moim życiu :)
Życzę wszystkim czytelnikom miłego wieczoru :))
Tak długo Ciebie nie było, że jak wypatrzyłem Twój na mojej liście czytelniczej, najpierw pomyślałem "A co to za blog?".
OdpowiedzUsuńŻenada? Nikt nie czyta? W takim razie jak to możliwe, że piszę o własnych przemyśleniach oraz życiu i mam kilkanaście czytelników i blisko 22 tysiące wyświetleń? ;)
Prezent godny pozazdroszczenia :].
To nie moja opinia :D Ale wiele takich słyszałam ;) Może to dlatego, że Twoja historia jest ciekawa, porywa ludzi. Twój blog był pierwszym, jaki odwiedziłam po powrocie :D
UsuńCiekawa historia, ciekawie pisze, ciekawy jestem - ciekawe, co jeszcze usłysze o sobie? :P
UsuńDoceniam. I to baaardzo ^^.
Elektroniczne pamiętniki są zazwyczaj nudne, jeśli piszą je nastolatki opowiadające o swoich wyolbrzymionych problemach. A uwierz mi pełno takich śmieci w sieci.
OdpowiedzUsuńHistoryjka ciekawa, może i nawet wzruszająca, ale ja miałam tego pecha, że nie czułam nigdy niczego więcej poza gimbazjalnym zauroczeniem, które z resztą nie trwało długo.
Pozdro.
http://dziennikidestiny.blogspot.com/
Też raczej nie chciałabym czytać, jak jakiejś lasce świat się wali, bo rodzice kupili jej jedną parę butów zamiast dwóch. Na szczęście ja swoje problemy mam na razie za sobą :D Prędzej czy później spotkasz kogoś, kto Cię zauroczy na poziomie wyższym niż gimbazjalny :D
UsuńAle Ci zrobił fajną niespodziankę :) Aż sobie przypomniałam jak mój chłopak zrobił mi podobną niespodziankę i byłam przeeszczęśliwa i bardzo zaskoczona. Jednak zdarzają się jeszcze jacyś 'ogarnięci' faceci :D
OdpowiedzUsuń